Pierwsze oznaki wiosny

Jeej.. wiosna się zbliża! Przynajmniej tutaj w Hadze ;-).
Nadal zimno, w okolicach zera, ale od prawie dwóch tygodni świeci słońce. Niebo jest niebieściutkie, tym wiosennym odcieniem, który zapowiada dłuższe i cieplejsze dni. Pierwsze zwiastuny wiosny już się pojawiły – w parkach i na skwerach przebiśniegi otwierają swoje kielichy. Widać też pierwsze krokusy, ale na krokusowe dywany trzeba jeszcze będzie chwilkę poczekać.
Ach.. jak ja uwielbiam te zmiany..

Konkurencja na horyzoncie

Po cichutku, nie trąbiąc na prawo i lewo, zaczęła rosnąć konkurencja. Przez pierwsze kilka miesięcy było spokojnie. Później pojawiła się w domu ekscytacja i podniecenie, z którego Plamek i Pyszczek nic właściwie sobie nie robili. Pyszczek oburzył się tylko, gdy leżąc na jej brzuchu dostał czyjąś nogą w żebro. Najdziwniejsze było, że nogi sprawcy nie tylko nie złapał, ale nawet jej nie widział! Plamek nadal pakował się na kolana, nie zauważając (albo przynajmniej udając, że nie widzi) zmniejszającej się przestrzeni.
Trochę zaskoczył ich fakt, że teraz nie tylko oni pojawiają się na zdjęciach. Ktoś zaczął używać samowyzwalacza, by dokumentować zmieniające się kształty.
Dopiero, gdy w domu zaczęły pojawiać się nowe meble i przedmioty coś ich ruszyło. I nie był to niepokój. To było zainteresowanie, z którego wyrosło nieograniczone uwielbienie.
Na pierwszy ogień poszło łóżeczko. Z miękkim materacem, perfekcyjnie ustawione w słonecznej plamie. Na podwyższeniu, tak że nie grozi nadepnięcie/potrącenie przez jakiegoś nieuważnego człowieka. Raj na ziemi, z którego trudno będzie im zrezygnować (właściwie, to nie wiadomo czy w ogóle z tego zrezygnują – czy ktoś ma pomysł jak w jednym łóżeczku zmieścić niemowlę i dwa koty?).
Potem pojawił się materacyk do przewijania i wózek. Materacyk trochę mniejszy od łóżeczka, ale jeden kot się zmieści ;-). Continue reading Konkurencja na horyzoncie

Wiosna? Ach to Ty!

Wiosna pełną gębą :-). Tak wyglądała Haga jeszcze w ubiegłym tygodniu. Teraz krokusy już przekwitły, a władanie obejmują narcyzy i żonkile (chyba nigdy nie pojmę różnicy między tymi dwoma). Dużo słońca, trochę odradzającego deszczu.. Chce się żyć! (jeszcze tylko przydałoby się odrobinę mniej stresu w pracy).

I jeszcze kilka wiosennie świeżych widoków.

Oszronione święta

szron.JPGNo i mamy przynajmniej namiastkę świątecznej aury ;). Przykra sprawa, ale w moim mieście śniegu nie ma. Mimo, że jest położone niecałe 120 km od Śnieżki, gdzie jest jego półtora metra.
Ale.. temperatura spadła poniżej zera, przez dwa dni utrzymywały się mgły, które nasyciły powietrze wilgocią i w efekcie wszystkie roślinki pokryły się bajecznymi igiełkami szronu. Niektóre miały długość nawet to 4 cm!
Wyposażona w dwie pary rękawiczek (moje palce zamarzają w tempie ekspresowym), dwa komplety akumulatorków (przy takiej temperaturze wyczerpują się stanowczo zbyt szybko) pojeździłam sobie (rowerem; a co 😉 po okolicy w poszukiwaniu celów dla obiektywu mojego aparatu.
Po godzinie miałam kilkadziesiąt zdjęć na liczniku, drugi zestaw akumulatorków na granicy rozładownia i palce pozbawione czucia :). Ale warto było. Co prawda wybór kilku zaledwie zdjęć do publikacji był trudny, ale mam nadzieję, że będą Wam się podobać.

Ulubiony ‘cel’ mojego obiektywu

z_kotek.JPGCzy macie jakiś ulubiony motyw, a raczej przedmiot/istotę, którą lubicie fotografować? Coś, co często przewija się na Waszym filmie tudzież karcie pamięci? Coś, co jest tak zmienne, że nawet setne z kolei ujęcie będzie niepowtarzalne?
Dla mnie jednym (jak zwykle nie mam tylko jednego jedynego) z takich ‘obiektów’ jest moja kicia. O Ziutku pisałam zresztą całkiem niedawno. Myślę, że byłabym w stanie stworzyć całą jego galerię, z podziałem na tematy np. zabawa, jedzenie, spanie, mycie się, dziwactwa. Choć to ostatnie czasami ciężko by było odseparować od wcześniejszych :happy_tb:. Poza tym mogłabym się pokusić o klasyfikację na zdjęcia rodzajowe, z zaskoczenia i studyjne ;). Dobra, nie będę ‘filozofować’. Poniżej kilka studiów różnych części ciała Ziutka.

Pyszczek

Siostra podesłała mi wczoraj zdjęcie jednego z ich kotów – Pyszczka. Tak oto kicia spędza poranki i wieczory :wink_tb: . Siedzi w umywalce i co robi? Wg mojej siostry:

próbuje zjeść ogon, kran, kurki etc albo poluje na otoczenie

pysio.JPG

Popatrzcie na jego lekkiego zeza – efekt intensywnego wpatrywania się w kran 🙂 .

Jak złapać błyskawicę?

Swego czasu bardzo mnie interesowało, jak powstają fotografie błyskawic. Są one przecież nieprzewidywalne: nie wiadomo gdzie i kiedy uderzą. Nawet w czasie burzy – raz tu, raz tam, a częstotliwość nie ma żadnej rytmiki. Poza tym jako posiadaczka klasycznego aparatu fotograficznego, a jednocześnie nie narzekająca na nadmiar pieniędzy, nie mogłam sobie pozwolić na robienie zdjęć na tradycyjnym filmie z nadzieją, że moje jednak coś udało mi się uchwycić w kadrze.

blysk03.JPG
I teraz ciekawa historia. Aparat cyfrowy mam od półtora roku; w tym czasie ANI RAZU nie udało mi się być w “centrum” prawdziwej burzy z piorunami. Tzn. mi i mojej cyfrówce jednocześnie :). Aż do wczoraj.
blysk01.JPGNad moim osiedlem przechodziła w końcu dłuuugo oczekiwana burza z całkiem konkretnym opadem deszczu. To było już po 23, więc ciemno i efekty wizualne niesamowite. Postawiłam więc aparat na parapecie okna (co by nadmiernie nie rozmazać obrazu) i… po prostu naciskałam spust migawki. Raz po razie. Efekt? Myślę, że jak na pierwszy raz nienajgorszy. Na około 50 zrobionych zdjęć, błyskawice były widoczne na jakiś 10-ciu. Niestety tylko na pięciu ostrość była dobra lub co najmniej zadawalająca (użyłam programu auto – i to był błąd, gdyż program ten nie radzi sobie z nastawianiem ostrości na nieskończoność). A oto efekty :).
blysk02.JPG

Wrocławskie krasnale

Gdzie można znaleźć wrocławskie krasnale?

krasnale.jpg

Skąd się wzięły krasnale we Wrocławiu? Historia jest dłuuuga, co potwierdza choćby ulotka rorzucana w mieście przed 1 czerwca 1987 roku:
spioch.jpgKrasnoludek w historii świata odegrał dużą rolę. Jest istotą żyjącą w lasach, książkach, żywiącą się mchami, grzybkami i poziomkami, i jest nieznanym stworzeniem. Trudno obecnie definitywnie stwierdzić, czy mamy do czynienia z ssakami, czy o krasnoludkach można mówić jak o wielkich humanistach. Krasnoludki są pracowite. syzyfki.jpgWładają też wszystkimi językami świata. Ani >Encyklopedia Britannica<, ani inne wielkie pozycje światowej wiedzy nie mówią inaczej o krasnoludkach jak o skrzatach kręcących się na leśnych duktach. Z ludzi, którzy mieli kontakt z krasnoludkami, znani są bracia Grimm, Tolkien, sierotka Marysia, królewna Śnieżka. Również Polska pod względem kontaktów z krasnoludkami należy do światowej czołówki, np. Brzechwa w okresie międzywojennym spotkał krasnala Hałabałę. wiezien.JPGKrasnoludek pracujący w kopalni, przy wyrębie lasu, opiekujący się królewnami to autentyczny roboczy ludek. Krasnoludek, krasnal znaczy czerwony albo inaczej ludek chodzący w czerwonych czapkach. Socjalizm w pełni docenił ideę krasnoludków, toteż w czasie Wielkiej Rewolucji Październikowej część Armii Czerwonej, szczególnie konnica Budionnego, przebierała się w czerwone czapki. Niektórzy dzięki nowej ideologii uwierzyli, że są krasnoludkami.nurek.jpgPomyłka została należycie naprawiona w Polsce. Czapki budionnówki są krótsze i bez pomponów. W PRL krasnoludki pojawiają się coraz częściej i prawdopodobnie będą widziane na ulicy Świdnickiej około 15, pod zegarem przy przejściu podziemnym. Krasnoludek może okazać się wielkim przyjacielem II etapu reformy w PRL. Fachowcy twierdzą nawet, że krasnoludek może być efektem tej reformy. Wydatna pomoc może okazać się owocna.
Continue reading Wrocławskie krasnale