Fasolka mung
Będąc z wizytą u siostry we Wrocławiu udało mi się dorwać kiełki fasolki mung. Uwielbiam, a ciężko je kupić. Chociaż zauważyłam, dosyć łatwo można nabyć jej nasionka specjalnie spreparowane do kiełkowania. Będę musiała to wypróbować, by zapewnić sobie stałą dostawę :).
W każdym bądź razie postanowiłam, że zrobię coś szybkiego, pysznego i lekkiego (upały jakoś nie nastrajają do ciężkich dań mięsnych ;).
Tauge Goreng (smażone kiełki fasolki mung)
- 2 łyżki oleju arachidowego (ewent. słonecznikowego)
- 1 szalotka pokrojona wzdłuż na cieniutkie plasterki
- 1 ząbek czosnku pokrojony wzdłuż na cieniutkie plasterki
- 1 świeża czerwona papryczka chilli, wypestkowana i pokrojona na cieniutkie skośne plasterki
- ok. ½ kg kiełków fasolki mung (możliwie najświeższe -> jasnokremowe; nie pomylić z kiełkami sojowymi, które są znacznie grubsze); poodcinać ogonki i dokładnie umyć
- 1 łyżka indonezyjskiego sosu sojowego
- 3 – 4 ‘gałązki’ cienkiego szczypiorku; odciąć końcówki, a resztę pokroić na kawałki długości kiełków fasolki (jeśli szczypiorek jest raczej gruby, to przekroić go wzdłuż na pół)
- ¼ łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
- ¼ łyżeczki soli koszernej (ewent. morskiej)
Olej rozgrzać na średnim ogniu w woku lub dużym rondlu. Gdy będzie gorący dodać szalotki, czosnek, chili i smażyć energicznie mieszając około 1 minuty, aż czosnek i szalotki zmiękną i zrobią się przeźroczyste. Dodać kiełki fasolki i sos sojowy zwiększając jednocześnie ogień. Mieszając smażyć przez około minutę. Dodać szczypiorek, sól i pieprz i smażyć 1-2 minuty dłużej, by kiełki i szczypiorek były lekko podgotowane, ale nadal chrupiące.
Przenieść do miski i podać. Danie nie może stać zbyt długo, bo już po około kwadransie kiełki ‘oklapną’ i strącą swą chrupkość.
Najprostsza i wcale nie najgorsza propozycja serwowania, to świeżo ugotowany ryż i smażone jajko.
Hmm… wydaje mi się, że będę musiała raz napisać, jak powinno się przyrządzać sam ryż ;).
Ciekawy i prosty przepis!
Mam pytanie, czy wiesz moze jak skielkowac spreparowana fasolke mung? w sensie zalac woda? czy postepowac tak, jak np. z rzezucha ? dzieki za odpowiedz. pozdrowienia
Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale dość długo mnie nie było ;).
Nasionka najlepiej kupić w sklepie ze zdrową żywnością – będziesz miała pewność, że są przeznaczone do skiełkowania, a nie sadzenia, no i że nie były konserwowane chemicznie.
Nasiona przepłucz, włóż do dużego słoika, zalej letnią wodą i zostaw na jakieś 10 godzin. Nastepnie w miejscu pokrywki umieść gazę (umocowaną za pomocą gumki recepturki) i porządnie odsącz nasionka (niech postoją do góry nogami z pół godziny). Odstaw w ciemne miejsce.
Nasionka przepłukuj i odsączaj dwa razy dziennie, inaczej będą wydzielały dość nieciekawy zapach ;). Po jakiś 3-4 dniach powinny już być ładnie skiełkowane.